jak pomoc dziecku

Moje rozmowy z panem M.

Nikomu chyba nie trzeba mówić, że okres dojrzewania stanowi trudny
czas w życiu każdego człowieka. Wahania nastrojów i silne emocje dają się nastolatkom mocno we znaki i przysparzają niemałych zmartwień ich rodzicom i nauczycielom. Młodzi ludzie nie rozumieją, co się z nimi dzieje i każdego dnia próbują od nowa zorganizować sobie świat, który jeszcze niedawno wydawał im się poukładanym i przyjaznym miejscem, zarządzanym pewną ręką mamy i taty. Jest to dla nich wyzwanie karkołomne zarówno z punktu widzenia biologicznego, jak i społecznego. Żeby mogli mu sprostać, potrzebują przy boku mądrych dorosłych, którzy zapewnią im należyte wsparcie psychiczne i umożliwią twórcze i bezpieczne odkrywanie samych siebie w tym kluczowym dla rozwoju okresie.

Jak można pomóc dojrzewającemu dziecku w zrozumieniu procesów, jakie właśnie zaczęły w nim zachodzić? Na przykład wykorzystać literaturę! Nie jestem psychologiem, ale w swojej praktyce nauczycielskiej często posiłkuję się pisanymi przez siebie opowiadaniami, które mają na celu umożliwienie uczniom wczucie się w bohaterów, odniesienie ich przeżyć do własnego życia i sprowokowanie dyskusji na ważne tematy. Poniżej zamieszczam jeden z takich tekstów. Życzę owocnej lektury!

4 maja 2019 r.

Drogi Pamiętniku!

         Wstałem dziś wyjątkowo wcześnie jak na sobotę. Kiedy zwlokłem się
z łóżka, dzień za oknem dopiero się rozbudzał. Widok szarówki i statycznej przestrzeni pola rozciągający się po drugiej stronie świata przypomniał mi wiersz „Przesuwa się, przegwieżdża” Mirona Białoszewskiego, który omawialiśmy ostatnio na polskim. Był tam taki dziwny fragment „Lepi się. Drzewa. Jeszcze nie ma zwierząt”, który momentalnie przykleił mi się w głowie do obrazu drgającego przed oczami. Zamrugałem powiekami i ziewnąłem przeciągle, zaskoczony własnym skojarzeniem.

         Na palcach zakradłem się do łazienki, nie chcąc obudzić rodziców, którzy spali w minimalistycznej sypiali obok mojego pokoju. Kątem oka złapałem rozdziawioną w półchrapnięciu paszczę ojca i nieco popuchniętą twarz mamy otuloną kapturem różowego puchatego szlafroka. Uśmiechnąłem się pod nosem.

         Stanąłem przed lustrem i poklepawszy się po piegowatych policzkach, popatrzyłem sobie głęboko w wodnistozielone oczy. „Oto ja w dzień po swoich dwunastych urodzinach z mocnym postanowieniem pisania od dziś pamiętnika” – pomyślałem.

Teraz to już oficjalne, Drogi Pamiętniku. Witaj! Jestem Adam, Adam Król. Ostatnio dużo się u mnie dzieje i nie nadążam z interpretacją danych. Czuję się jak stary laptop, któremu nawala twardy dysk. Zbyt dużo myśli urządza sobie maratony w mojej głowie, sapiąc i dysząc, a ja nie potrafię ich pochwycić
i powkładać do odpowiednich szufladek. Powiedziałem o tym panu M. To nasz szkolny psycholog, któremu bardzo ufam. Pomaga mi od pierwszej klasy
i towarzyszy w trudnych chwilach.

– Adaś, a pisałeś Ty kiedy pamiętnik? – zapytał pan M., kiedy tydzień temu kończyłem swoje dramatyczne wyznanie, obracając w rękach porcelanową figurkę kotka, która zawsze stała na półce w gabineciku psychologa.

– No takiego prawdziwego to nie. Wiem, jak napisać wpis do pamiętnika, mieliśmy te głupoty na polskim, ale żeby tak pisać o sobie, to nie. Zresztą, to chyba bardzo dziewczyńskie zajęcie. – skrzyżowałem ręce na piersi z udawanym oburzeniem. Nie ukrywam jednak, że pytanie pana M. mnie zaintrygowało.

– Adam, nie bądź dziecinny. Pamiętasz nasze warsztaty o stereotypach? Podział na „dziewczyńskie” i „chłopczyńskie” nie istnieje naprawdę. To tylko opowieść, którą nam ktoś wdrukował do głowy. W dodatku taka, której dziś się już nie da czytać, podobnie jak, ehm…, dajmy na to…

– „Krzyżaków?” – zachichotałem.

– O, właśnie, niech będzie! Chociaż nie wiem, czy powinienem to mówić, pani Szaro nie byłaby zachwycona…

– No to „Pamiętników wampirów”?

– Tak, teraz lepiej. – pan M. uśmiechnął się szeroko. – No więc na powrót jesteśmy w temacie pamiętnika! Adasiu, od teraz będziesz pisał pamiętnik!

– Ale po co? – zapytałem podejrzliwie.

– Skarżysz się na natłok myśli i nie nadążasz za zmianami w swoim życiu, oczywistym jest więc dla mnie, że musisz wyhamować, a prowadzenie pamiętnika ci w tym pomoże.

– Nie bardzo rozumiem…

– Adaś, nie udawaj Greka. Obaj dobrze wiemy, że zacząłeś dorastać. Nie zazdroszczę ci, bo przed tobą długi i burzliwy okres, ale też na swój sposób piękny.

– Nadal nie wiem, co ma do tego pamiętnik.

– Będziesz w nim zapisywał swoje myśli, uczucia i przeżycia, może wnioski
z naszych rozmów, opisy spotkań z ludźmi, nie wiem, co chcesz. Powiedzmy metaforycznie, że zdania będą szufladami, w których pochowasz swoje myśli!
A potem sobie o nich pogadamy. Będziesz kronikarzem zmian swojego życia,
a ja będę twoim Gandalfem Szarym. Co ty na to?

– Brzmi jak wyzwanie.

– Bo to jest wyzwanie. Wcale nie takie łatwe! Przyjmujesz?

– No dobra, niech panu będzie… – chciałem zabrzmieć najsceptyczniej, jak się da.

– Świetnie, a zatem właśnie zaczęliśmy naszą podróż! – zakończył dramatycznie pan M. dokładanie w chwili, kiedy rozległ się dzwonek na przerwę. Ten to ma wyczucie czasu!

– Panie M.? – zagadałem na odchodne.

– Tak, drogi chłopcze?

– A pożyczy mi pan trochę hajsu na jakiś zeszyt? Jestem spłukany.

– Na coś ty znowu przehulał tę kasę? – zaśmiał się pan M., po czym sięgnął
do sfatygowanego portfela po jeszcze bardziej sfatygowaną dychę.

         Gapiąc się w lustro w dzień po swoich dwunastych urodzinach poczułem, że tak, w sumie jestem gotów na przygodę. W swoim odbiciu po raz pierwszy zobaczyłem bowiem kogoś innego niż dotychczas. Nie wiedziałem jeszcze, kim on jest ani jaki jest, poza tym, że piegowatym chudzielcem z wystającymi obojczykami i wodnistozielonymi oczami.  Intuicja podpowiadała mi jednak, że dzięki Tobie, Drogi Pamiętniku, będzie nam dane poznać się trochę lepiej. 

Kacper Owiński