KOMUNIKACJA to nie tylko słowa

Od pierwszego dnia, kiedy człowiek pojawia się na świecie, zaczyna się komunikować. Zbliżony do piersi mamy szuka ustami sutka. Kwili, gdy czegoś potrzebuje, a potrzebuje, na równi z pokarmem, bliskości. Wyrażonej dotykiem ciało do ciała, znajomym zapachem ,  rytmem bicia jej  serca, głosem.

Mam rocznego wnuka, z którym świetnie się dogadujemy. Oczywiście on jeszcze nie wypowiada żadnego słowa, ale to niczemu nie przeszkadza. Bo przecież komunikacja, to nie tylko słowa. A właściwie przede wszystkim to, co poza słowami.

Dobre parę miesięcy temu mój wnuk nauczył się skupiać wzrok na mojej twarzy. Kiedy się nad nim pochylałam i mówiłam do niego, patrzył na mnie z uwagą, w skupieniu. Z każdym tygodniem przez dłuższy czas. Jak bardzo czekałam na jego pierwszy świadomy uśmiech!

 W kontakcie z dziećmi instynktownie nasza mimika staje się bardziej wyrazista, teatralna: wyrażamy radość, strach, zdziwienie, wstręt, niezadowolenie. Mina, gest, intonacja głosu wskazują, że coś jest dobrą zabawą, cieszy nas lub przeciwnie- jest niepokojące, zagrażające, niepożądane. Nadajemy znaczenie, pokazujemy, co dla nas ważne. A dzieci nas obserwują i uczą się od nas.

Pewnego razu trzymając na rękach wnuka, włączyłam światło. Mały popatrzył na lampę, a potem na mnie. „To lampa”- powiedziałam. Wyłączyłam światło. Dziecko popatrzyło na lampę i na mnie. „Światło, można włączać i wyłączać”, zaprezentowałam tę możliwość powtarzając kilkakrotnie czynność. Za każdym razem malec zwracał uwagę na lampę, a potem patrzył na mnie. Zachęcona jego zainteresowaniem, komentowałam z ogniem w głosie: „Lampa! Można zapalać światło i gasić! Zapalać i gasić!” O tej zabawie przypomniałam sobie następnego dnia. Wnuczek był równie zainteresowany, jak poprzednio: Patrzył to na lampę, to na mnie. Uśmiechał się. Dostrzegł udział wyłącznika w całym zdarzeniu. Zaczął wskazywać palcem na lampę lub wyłącznik dając mi do zrozumienia „Zaświeć!” albo „Zgaś!” Innym razem, do spojrzeń, uśmiechu i gestu uniesionej rączki z wyciągniętym wskazującym palcem, dodał: O! O! O! –wymawiane podekscytowanym tonem.  Wspólne  gaszenie i zapalanie lamp we wszystkich pomieszczeniach mieszkania stało się naszą rytualną zabawą. Widzę wyraźnie, że wnuczek ją lubi. A ja ją lubię, bo on ją lubi. I on ją lubi, bo ja ją lubię J Jest dla nas ciekawa, bo obserwujemy się nawzajem w swoim entuzjazmie i zaangażowaniu z jakim „w to wchodzimy”. Niemal jakbyśmy się przerzucali uwagami: -Popatrz jakie to fascynujące! – Acha! Istne cuda! Dawaj jeszcze raz! – OK, zrobione! Ale czad!!! 

W opracowaniach dotyczących komunikacji można spotkać informację, że  treść, to jedynie 7 % komunikatu, 55 % stanowi mowa ciała, a 38%, to parametry głosu.

Dzieci nas obserwują i uczą się od nas. Cały czas- nie tylko wtedy, gdy nasze komunikaty kierujemy do nich, także wtedy, gdy obserwują nas w kontakcie z innymi lub…  poza tym kontaktem (np. po czyimś wyjściu wzruszamy ramionami i stukamy się palcem w czoło). A także, kiedy odmawiamy kontaktu- to też komunikat. My: rodzice, dziadkowie ,nauczyciele, inni dorośli, zdajemy się często o tym nie pamiętać- że mamy uważnych obserwatorów, dla których jesteśmy modelami.  Większość z nas myśli u tym, co chce powiedzieć. Trochę mniej osób zwraca jeszcze uwagę na to, jak coś powiedzieć. Ale niemal nikt nie zastanawia się nad tym, co komunikujemy poza treścią i formą wypowiedzi. Tymczasem komunikacja niewerbalna, to cały ocean znaczeń. Jest ciągła i w swej większej części nieświadoma, a tym samym, niemal nie podlegająca naszej kontroli. Co więcej, odbierana jest także nieświadomie. Ktoś mówi np.: „Podświadomie czułem, że on kłamie. Niby wszystko się zgadzało w jego wypowiedzi, ale…”  Nie potrafi  wymienić  poszczególnych elementów , które wywołały wątpliwości, ale wrażenie braku spójności treści wypowiedzi  (7%)  z aurą pozostałej części komunikatu (93%) powoduje wyraźny dysonans.

Model efektywnej komunikacji niewerbalnej mówi, że powinna ona być delikatna, miękka- z ang.soften i zaleca:

S– smile (uśmiech)

O– open (otwarta postawa)

F– forward  lean (pochylenie się „ku”)

T– touch (dotyk)

E– eye contact (kontakt wzrokowy)

N– nods („potakiwanie”)

Wszystko jest ważne: jeśli chodzi o głos:  tempo mówienia, głośność,  intonacja, sposób artykulacji. Mowa ciała, czyli: mimika, gesty, dynamika ruchu, postawa. A także dotyk np. taki czy inny uścisk dłoni , strój, zapach, fryzura, makijaż. No i zarządzanie przestrzenią wokół własnego ciała: naukowcy wyróżniają tzw. strefy dystansu komunikacyjnego zwane inaczej strefami dystansu proksemicznego (proksemika bada zależności przestrzenne minimum dwóch osób, które w jakikolwiek sposób komunikują się ze sobą).

Jednym z badaczy zajmujących  się ściśle tematyką przestrzeni komunikacyjnych w relacjach społecznych był Edward T. Hall (amerykański etnolog), który zaproponował podział stref proksemicznych na 4 przestrzenie komunikacyjne:

1.Wewnętrzna i zewnętrzna strefa intymna -odległość pomiędzy osobami  do 15 centymetrów. Przestrzeń ta zarezerwowana jest tylko dla najbliższej rodziny oraz partnerów życiowych. Nie należy przekraczać tej przestrzeni ponieważ możemy sprawić komuś przykrość. Poza tym przekraczanie tej przestrzeni może nieść konsekwencje prawne. Strefę intymną można przekraczać tylko w wyjątkowych sytuacjach tj. tłok w masowych środkach komunikacji, czy windzie.
Do zewnętrznej strefy intymnej-  dystans od 15 do 45 centymetrów, również dostęp mają tylko nasi życiowi partnerzy oraz rodzina. Przekraczanie tej strefy przez inne osoby uważa się za niekulturalne. W dużym tłoku czy w windzie ludzie zwykle unikają  kontaktu wzrokowego,  aby nie przekraczać swoich granic.

2. Strefa osobista – od 45 centymetrów do 1,2 metra. Stanowi ją dystans, który stwarza komfortowe warunki, by w towarzystwie osób dobrze nam znanych, czuć się swobodnie i komfortowo, zwłaszcza, gdy towarzyszą ku temu odpowiednie okoliczności: urodziny, imieniny itd.  Zazwyczaj nie dopuszczamy do tej strefy nikogo obcego, a wtargnięcie do tej strefy, przez obcych traktujemy z niechęcią i zazwyczaj się odsuwamy.

 3. Strefa społeczna – od 1,2 metra do 3,6 metrów. Ten dystans wykorzystujemy w życiu codziennym i niejednokrotnie zdarza się go przekroczyć do strefy osobistej. Robiąc zakupy, czekając na przystanku, czy nawet będąc na spacerze z psem korzystamy ze strefy społecznej. Większość ludzi w tej strefie czuje się bardzo komfortowo i swobodnie.

 4. Strefa publiczna jest dystansem, w którym umownie przyjmuje się, iż odległość nadawcy od odbiorcy powinna wynosić co najmniej 3,6 metra .Strefę publiczną bardzo często wykorzystują politycy, aktorzy i  celebryci w wystąpieniach publicznych.

Na pierwszym roku studiów miałam egzamin z przedmiotu „Biologiczne podstawy psychiki” u profesora A. Miodońskiego. Profesor co tydzień zjawiał się w sali około godziny przed wykładem po to, żeby narysować kolorowymi kredami ilustracje do swojego wystąpienia. Zapełniał misternymi rysunkami układu nerwowego płaszczyznę dwóch wielkich tablic. Podczas słuchania wykładu dzieliłyśmy się z koleżanką w ten sposób, że ja przerysowywałam schematy, a ona notowała- dopiero oba zeszyty stanowiły kompletne materiały z zajęć. Podejście Profesora do pracy, jego zaangażowanie i widoczna chęć dzielenia się z nami swoją wiedzą tak, jak najlepiej potrafił, budziło nasz podziw i sprawiało, że sala wykładowa zawsze była pełna zasłuchanych studentów. Gdy weszłam na egzamin do gabinetu Profesora siedział za burkiem. Na mój widok wstał i wyciągnął rękę. Podeszłam podając  Mu indeks. Wziął go, odłożył , uśmiechnął się i powiedział: -,„Przede wszystkim chciałem się przywitać. Dzień dobry Pani”. Uścisnął mi dłoń, wskazał krzesło, skinął żebym usiadła i sam usiadł dopiero, kiedy ja zajęłam miejsce. Po wymagającej,  wnikliwej rozmowie  egzaminacyjnej, podziękował mi, pogratulował zaliczenia i pożegnał z równą galanterią. Wyszłam oszołomiona Jego kulturą osobistą i szacunkiem, jakim mnie obdarzył. Zapamiętałam ten egzamin na całe życie. Spotkanie z tym Człowiekiem nauczyło mnie czegoś więcej niż „Biologiczne podstawy psychiki”. Wyznaczyło  standardy, którym wciąż staram się sprostać w kontaktach z ludźmi.

 Żyjąc w społeczeństwie komunikujemy się nieustannie z wieloma osobami. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że tak wiele czynników wpływa na jakość tej komunikacji. Na to, czy dobrze się czujemy w kontakcie z daną osobą. I to zanim padną jakiekolwiek słowa. Jeśli dodatkowo aspirujemy do tego, by, jako dorośli, wychowywać  młode pokolenie, musimy pamiętać, że wpływ na innych mamy o tle, o ile mamy z nimi dobrą relację. A wpływu komunikacji na jakość relacji nikomu chyba nie trzeba udowadniać.

Anna Kucharska – Zygmunt

(artykuł ukazał się w czasopiśmie „Wychowawca” wrzesień 2019r. http://wychowawca.pl/09-2019-zagrozenia-w-internecie/)

Leathers Dale G., „Komunikacja niewerbalna”, przekł. Trzcińska Magdalena, Wydawnictwo PWN, Warszawa 2007;Morales B. H. Spietsberg J. K., „Komunikacja między ludźmi”, przekł. Izdebski Paweł, PWN, Warszawa 2007